Dziś pobudka znowu skoro świt. Ruszamy przed godz. 6:00 na podbój Parku Narodowego Równiny Hortona (wstęp 18032 LKR/7 os. - os. dorosła 2175 LKR, dziecko do 12 l. 1160 LKR; reszta to podatki i dodatki
:( ). Trzeba być tak wcześnie wstać, aby jeszcze przed podniesieniem się chmur zobaczyć widoki, które na długo zapadają w pamięci.
Cała trasa liczy ok. 8 km i zobaczyć można po drodze Mały Koniec Świata, Koniec Świata oraz Wodospad Bakera.
Po porannym trekkingu czas na przejażdżkę pociągiem. To atrakcja turystyczna, z której korzysta bardzo wielu turystów. Czekaliśmy na stacji blisko 2 h na spóźniony pociąg, a i tak do niego nie wsiedliśmy. Wczoraj było Święto, dzisiaj jest sobota i pociąg przyjechał niewyobrażalnie przepełniony, a jak wcisnęli się ludzie z peronu to wyglądał dramatycznie. No trudno
:( . W zamian przejechaliśmy zbliżoną trasę busikiem oglądając po drodze pola herbaciane, pola ryżowe - udało nam się zobaczyć również małpy z fioletowym pyszczkiem.
Po śniadaniu miejscowy chłopak oprowadza nas po okolicy opowiadając o mieszkańcach, zwyczajach i roślinach (zapłata wedle uznania). Spotkani po drodze ludzie są bardzo mili i chętni do rozmowy.
Wspinać się na Mały Szczyt Adama nie mamy ochoty więc ruszamy dalej. Po drodze ochotnicy chłodzą się przy Wodospadzie Rawana.
Kawałek dalej na drodze pojawia się znowu zwierzak.
Teraz czas na Yala National Park (wstęp 40$/os. wjazd samochodem z kierowcą). Kierowcy kręcą się terenówkami po wyznaczonych alejkach w poszukiwaniu zwierzaków. Jeżeli ktoś coś ujrzy natychmiast dzwoni do kolegów (oni rewanżują się tym samym) i następuje gonitwa w odpowiednie miejsce. Raz zdąży się dojechać, a raz nie. Widzieliśmy słonie, krokodyle, guźce, bawoły, jelenie, zająca, żółwia, śliczne kolorowe małe ptaszki i pawie.
Dziś jedziemy nad ocean na zasłużony wypoczynek. Po drodze Buddhi zabiera nas na regionalny deser - kiri peni czyli twaróg z miodem z kokosa.
Przed wyjazdem długo zastanawialiśmy się i szukaliśmy idealnego miejsca na kilkudniowy wypoczynek. Wybór padł na http://www.booking.com/hotel/lk/sole-lu ... en-gb.html W hotelu spędziliśmy 6 wspaniałych dni dzieląc je na okoliczne zwiedzanie i wypoczynek. Sole Luna to bardzo dobry hotel, blisko do pustej plaży
miasta Tangalle czy restauracji z takimi posiłkami
Podczas jednej z beztroskich zabaw na plaży, niestety fala ścięła mnie z nóg i uśmierciła aparat
:cry:. Z hotelu do Tangalle i z powrotem można dojechać tuk tukiem za 400 LKR. Transport na nocne oglądanie żółwi w Rekawie tuk tukiem 1800 LKR (wstęp 1000 LKR/os.). Przewodnik prowadzi grupę do miejsca gdzie jest żółw. Nie wolno używać latarek ani lamp w aparatach. Widziałam jak taki olbrzym składa jaja, zakopuje je, a potem wraca do wody. Podwózka na Blow Hole 1000 LKR (wstęp 250 LKR/os.). Fantastyczny widok.
W okolicznych restauracjach mieliśmy okazję spróbować krewetki, kalmary, tuńczyka i lokalne desery - zawsze było pysznie. W Tangalle kupiliśmy na prezenty herbatę BASILUR w puszkach w kształcie wyspy (900 LKR), w pudełkach tzw. stożek (600 LKR).
18.02.2017 r.
Ostatni dzień z Buddhiką nie mógł się zacząć o innej godzinie niż 5:30
:lol: . Jedziemy na statek i będziemy szukać wielorybów (cena z biletu: pokład górny 6500 LKR, pokład dolny 6000 LKR - płaciliśmy 30 $ po znajomości Buddhiego
;). Rejs to trochę takie safari. Wszystkie łódki szukają wieloryba i jak tylko ktoś zauważy grzbiet lub tryskającą wodę zaczyna się gonitwa. Cała wycieczka trwała ok. 3 h i dopiero pod koniec, chyba na pożegnanie machnął ogonem. https://youtu.be/Fra9Ju0t9Rw Następnie zwiedzamy Foto Muzeum Tsunami (dobrowolny datek) - przerażające zdjęcia. W pobliżu jest też posąg Buddy upamiętniający śmierć wszystkich podróżujących pociągiem w czasie tsunami. Kawałek dalej znajduje się tablica ku czci zmarłych, a pogrzebanych w masowych grobach. Bardzo wzruszające chwile. Po drodze widzimy również tradycyjnych lankijskich rybaków.
Czas nas goni, ale odwiedzamy w Meetiyagoda Kopalnię Kamieni (bezpłatnie). Jest identyczna jak na zdjęciu, które zamieściłam wyżej. Panowie pracują naprawdę bardzo ciężko w trudnych warunkach, przy użyciu archaicznych narzędzi. Ostatnia atrakcja na Sri Lance to Sea Turtle Hatchery (wstęp 500 LKR/os.). W wylęgarni można zobaczyć kopce z jajkami oraz żółwie od malutkich po bardzo duże.
Gdy dojeżdżamy do Kolombo zaczyna padać deszcz. W sklepie mamy tylko 30 min. na ostatnie zakupy. Gazem jedziemy do domu Buddhiego wziąć prysznic, przebrać się, przepakować bagaże i na lotnisko. Deszcz zaczyna lać coraz bardziej. Mimo lotu o 1:05 na lotnisku trzeba być od 4-5 h wcześniej. To już koniec naszej wspaniałej przygody z Buddhim.
Po Twojej relacji już wiem, że tylko 3 dni z przewodnikiem to była mądra decyzja
:lol: Nie dałabym rady 8 dni i tylu zaplanowanych atrakcji. Ale fajnie, że sie Wam podobało. Ja wróciłam zachwycona.I a propos biletów do świątyń w jaskiniach w Dambulli - jak najbardziej są płatne, bodajże 1500 rupii. Widać Wasz przewodnik zrobił Wam prezent
;)
My zwiedzaliśmy z Buddhiką Sri Lankę zaraz po Was w terminie 14-17.02. , 4 dni intensywnego zwiedzania i jazdy busem w zupełności nam wystarczyło, zrobiliśmy trasę - Negombo-Kandy- Nuwara Eliya - Udawalawe- Mirissa, Kierowca świetny, polecam serdecznie, spełniał wszystkie nasze życzenia i dostosowywał się do potrzeb, nie było żadnej sytuacji , w której czulibyśmy się na coś naciągnięci
:),noclegi organizowaliśmy sobie sami, a za całą wycieczkę razem z odebraniem z lotniska i odwiezieniem z Mirissy na lotnisko zapłaciliśmy 400 dolarów ( 7 osób w tym troje dzieci),
Fajna relacja. Ja bardzo podobna trase zrobilem z zona w listopadzie 2016. Zazdroszcze Rowniny Hortona, bo w porze deszczowej nie bylo szans.U nas tempo bylo troche wolniejsze
:) @kat_lee Prosze nie wprowadzac czytelnikow w blad - od 2016 wstep do jaskin w swiatynii w Dambulli jest bezplatny. Niestety wielu turystow o tym nie wie i zostaja naciagnieci.
@Hemol, a podróżowałeś sam czy z przewodnikiem? Może kupił wam bilety i wspaniałomyślnie o tym nie wspomniał? Byłam w marcu tego roku i z kilku źródeł zostałam poinformowana o konieczności kupna biletu. Jeśli to wałek, to naprawdę na dużą skalę, z oficjalnym budynkiem kasy, dedykowanymi biletami i strażnikami na wejściu, skrupulatnie sprawdzającymi wejściówki
;)Poza tym, aż sie wierzyć nie chce, że taka atrakcja jak Dambulla byłaby za free. Na Sri Lance nie ma nic za darmo, nie dla turystów
:lol:
Wodospad Devon.
Wodospad St. Clair's.
Podziwiamy również wielkie pola herbaty rozciągające się dookoła.
Odwiedzamy Mackwoods Labookellie Tea - zwiedzamy fabrykę, degustujemy herbatę i robimy zakupy.
Nocleg w hotelu
http://www.gregorybungalow.com/nuwara-eliya/index.php
11.02.2017 r.
Dziś pobudka znowu skoro świt. Ruszamy przed godz. 6:00 na podbój Parku Narodowego Równiny Hortona (wstęp 18032 LKR/7 os. - os. dorosła 2175 LKR, dziecko do 12 l. 1160 LKR; reszta to podatki i dodatki :( ). Trzeba być tak wcześnie wstać, aby jeszcze przed podniesieniem się chmur zobaczyć widoki, które na długo zapadają w pamięci.
Cała trasa liczy ok. 8 km i zobaczyć można po drodze Mały Koniec Świata, Koniec Świata oraz Wodospad Bakera.
Po porannym trekkingu czas na przejażdżkę pociągiem. To atrakcja turystyczna, z której korzysta bardzo wielu turystów. Czekaliśmy na stacji blisko 2 h na spóźniony pociąg, a i tak do niego nie wsiedliśmy. Wczoraj było Święto, dzisiaj jest sobota i pociąg przyjechał niewyobrażalnie przepełniony, a jak wcisnęli się ludzie z peronu to wyglądał dramatycznie. No trudno :( . W zamian przejechaliśmy zbliżoną trasę busikiem oglądając po drodze pola herbaciane, pola ryżowe - udało nam się zobaczyć również małpy z fioletowym pyszczkiem.
Na kolację jemy w Ella pyszne kottu.
Nocleg w hotelu
https://www.tripadvisor.com/Hotel_Revie ... vince.html
12.02.2017 r.
Po śniadaniu miejscowy chłopak oprowadza nas po okolicy opowiadając o mieszkańcach, zwyczajach i roślinach (zapłata wedle uznania). Spotkani po drodze ludzie są bardzo mili i chętni do rozmowy.
Wspinać się na Mały Szczyt Adama nie mamy ochoty więc ruszamy dalej. Po drodze ochotnicy chłodzą się przy Wodospadzie Rawana.
Kawałek dalej na drodze pojawia się znowu zwierzak.
Teraz czas na Yala National Park (wstęp 40$/os. wjazd samochodem z kierowcą). Kierowcy kręcą się terenówkami po wyznaczonych alejkach w poszukiwaniu zwierzaków. Jeżeli ktoś coś ujrzy natychmiast dzwoni do kolegów (oni rewanżują się tym samym) i następuje gonitwa w odpowiednie miejsce. Raz zdąży się dojechać, a raz nie. Widzieliśmy słonie, krokodyle, guźce, bawoły, jelenie, zająca, żółwia, śliczne kolorowe małe ptaszki i pawie.
Po lewej stronie - skała słoń.
Nocleg w hotelu
http://www.booking.com/hotel/lk/the-wil ... en-gb.html
13.02.2017 r. do 18.02.2017 r.
Dziś jedziemy nad ocean na zasłużony wypoczynek. Po drodze Buddhi zabiera nas na regionalny deser - kiri peni czyli twaróg z miodem z kokosa.
Przed wyjazdem długo zastanawialiśmy się i szukaliśmy idealnego miejsca na kilkudniowy wypoczynek. Wybór padł na
http://www.booking.com/hotel/lk/sole-lu ... en-gb.html
W hotelu spędziliśmy 6 wspaniałych dni dzieląc je na okoliczne zwiedzanie i wypoczynek.
Sole Luna to bardzo dobry hotel, blisko do pustej plaży
miasta Tangalle czy restauracji z takimi posiłkami
Podczas jednej z beztroskich zabaw na plaży, niestety fala ścięła mnie z nóg i uśmierciła aparat :cry:.
Z hotelu do Tangalle i z powrotem można dojechać tuk tukiem za 400 LKR.
Transport na nocne oglądanie żółwi w Rekawie tuk tukiem 1800 LKR (wstęp 1000 LKR/os.). Przewodnik prowadzi grupę do miejsca gdzie jest żółw. Nie wolno używać latarek ani lamp w aparatach. Widziałam jak taki olbrzym składa jaja, zakopuje je, a potem wraca do wody.
Podwózka na Blow Hole 1000 LKR (wstęp 250 LKR/os.). Fantastyczny widok.
W okolicznych restauracjach mieliśmy okazję spróbować krewetki, kalmary, tuńczyka i lokalne desery - zawsze było pysznie. W Tangalle kupiliśmy na prezenty herbatę BASILUR w puszkach w kształcie wyspy (900 LKR), w pudełkach tzw. stożek (600 LKR).
18.02.2017 r.
Ostatni dzień z Buddhiką nie mógł się zacząć o innej godzinie niż 5:30 :lol: . Jedziemy na statek i będziemy szukać wielorybów (cena z biletu: pokład górny 6500 LKR, pokład dolny 6000 LKR - płaciliśmy 30 $ po znajomości Buddhiego ;). Rejs to trochę takie safari. Wszystkie łódki szukają wieloryba i jak tylko ktoś zauważy grzbiet lub tryskającą wodę zaczyna się gonitwa. Cała wycieczka trwała ok. 3 h i dopiero pod koniec, chyba na pożegnanie machnął ogonem.
https://youtu.be/Fra9Ju0t9Rw
Następnie zwiedzamy Foto Muzeum Tsunami (dobrowolny datek) - przerażające zdjęcia. W pobliżu jest też posąg Buddy upamiętniający śmierć wszystkich podróżujących pociągiem w czasie tsunami. Kawałek dalej znajduje się tablica ku czci zmarłych, a pogrzebanych w masowych grobach. Bardzo wzruszające chwile.
Po drodze widzimy również tradycyjnych lankijskich rybaków.
Czas nas goni, ale odwiedzamy w Meetiyagoda Kopalnię Kamieni (bezpłatnie). Jest identyczna jak na zdjęciu, które zamieściłam wyżej. Panowie pracują naprawdę bardzo ciężko w trudnych warunkach, przy użyciu archaicznych narzędzi.
Ostatnia atrakcja na Sri Lance to Sea Turtle Hatchery (wstęp 500 LKR/os.). W wylęgarni można zobaczyć kopce z jajkami oraz żółwie od malutkich po bardzo duże.
Gdy dojeżdżamy do Kolombo zaczyna padać deszcz. W sklepie mamy tylko 30 min. na ostatnie zakupy. Gazem jedziemy do domu Buddhiego wziąć prysznic, przebrać się, przepakować bagaże i na lotnisko. Deszcz zaczyna lać coraz bardziej. Mimo lotu o 1:05 na lotnisku trzeba być od 4-5 h wcześniej.
To już koniec naszej wspaniałej przygody z Buddhim.