+2
Betlin 5 marca 2016 18:59
Wiosna 2015 roku przyniosła iście szatański pomysł w naszych głowach. Może by tak uciec na Święta i Nowy Rok do Omanu? Newsa przekazaliśmy naszym przyjaciołom ... no i stało się. W czerwcu kupiliśmy bilety i już nie było odwrotu.

Termin 18-12-2015 r. do 04-01-2016 r.
4 bilety Warszawa-Monachium-Muscat i Muscat-Frankfurt-Warszawa - cena 9400 zł
(LOT i OMANAIR)

Samochód zamówiliśmy w rentalcars - Toyota Land Cruiser J200 4.0 V6 na 12 dni - 6800 zł z dodatkowym ubezpieczeniem (szyby, koła itp).

Od tej pory zostało tylko powiadomienie rodziny, że nie będzie nas na Święta oraz czekanie, czekanie i czekanie.

1 dzień

18-12-2015 r. przybyliśmy na lotnisko odpowiednio wcześnie i czekaliśmy na nasz lot - dla mnie i moich dzieci pierwszy w życiu. Pierwszy lot embraerem, drugi airbusem przebiegł bez problemu i o godz. 21 (czas + 3 godziny) wylądowaliśmy w Muscacie.

Waluta - 1 rial - ok. 10 zł
Wiza na lotnisku 20 riali od osoby (ważna 30 dni)

Na koniec wizyta w sklepie wolnocłowym, odbiór walizek i po samochód. W okienku Pan był wyluzowany, miły i bez zbędnego pośpiechu wydał zamówione wcześniej auta. Mój mąż oszalał z radości. Perłowa i lśniąca Toyota Land Cruiser J200 4.0 V6 już czekała na niego na parkingu. Mimo wieczoru temperatura wynosiła 21 st. Uśmiech nie schodził nam z twarzy - trzeba było jednak wydostać się z lotniska i dojechać do zamówionego na bookingu hotelu. Trzymałam nawigację w rękach i miałam pomóc mężowi, ale piękne i kolorowe kwiaty dookoła i palmy spowodowały, że ... wróciliśmy z powrotem na lotnisko :D. No ale się skupiłam i dotarliśmy do naszego Weekend Hotel Apartments - i tu szok. Prawdziwy apartament ok. 90m2 - sypialnia małżeńska z łazienką, klimą, lodówką i TV, pokój dzieciaków z 2 łóżkami, łazienką, klimą, lodówką i TV, kuchnia z pełnym wyposażeniem, salon z TV, klimą i łazienką - cena 650 zł ze śniadaniem. Jak na pierwszy dzień sporo wrażeń - po drineczku i spać.2 dzień

W cenie apartamentu mieliśmy śniadanie i bardzo chętnie z niego skorzystaliśmy. Szwedzki stół był pełen pyszności lokalnych jak i europejskich, np. lokalne chlebki, hummus, sałatka arabska, jajecznica, kiełbaski, płatki, soki, kawa, pasta z serka chyba feta, sandwiche i coś słodkiego. Spakowaliśmy graty i pojechaliśmy do centrum handlowego z marketem LuLu gdzie wymieniliśmy pieniądze. Ceny jakby nieco wyższe niż u nas - choć jak dobrze się rozejrzeć za promocjami to w wielo-pakach nie wychodziło tak źle. Niesamowity wybór owoców i warzyw oraz soków, z puszkami mięsnymi było gorzej. Z zakupami na kilka dni ruszamy w naszą przygodę po Omanie.

DSC07871.JPG


Im dalej od stolicy tym ruch zaczyna być coraz mniejszy. Spokojnie bez pośpiechu jedziemy wzdłuż morza i docieramy do Białej Plaży - tu będzie nasz pierwszy nocleg pod namiotami.

DSC07873.JPG


Biała Plaża to dość popularne miejsce. Można rozbić się na dziko - nie ma żadnego problemu i jest bezpiecznie. Dzieciaki oszalały z radości, że mogły się kąpać w grudniu w ciepłej wodzie. My natomiast podziwialiśmy piękny zachód słońca. Jako, że w grudniu w Omanie też jest zima :), ciemno zaczyna się robić przed 18 - pozostała nam więc gra w "czarne i białe".

DSC07943.JPG


Poniżej link do filmiku z Białej Plaży:
https://youtu.be/dOVVqga1Cbk3 dzień

Po porannej kąpieli i śniadaniu ruszamy w drogę. O jednej atrakcji zapomnieliśmy, drugą przejechaliśmy, ale kierunkowskaz na Wadi Tiwi wszyscy zauważyli. Początkowo droga jest asfaltowa i szeroka, później jednak się zwęża, aby w miasteczku stać się prawie nieprzejezdną jako dwukierunkowa. Nasza Toyka ledwo mieściła się przy mijaniu z osobówką, a na zakrętach ledwo mieściła się sama.

DSC07966.JPG


Po pewnym czasie kończy się asfalt i zaczyna szuter. Droga wije się w górę i w dół, a dookoła piękne widoki wąwozu, skał i palm.

DSC07972.JPG


Gdy dojeżdżamy do wioski zatrzymuje nas miejscowy i proponuje swoje usługi w doprowadzeniu do Wadi Tiwi. Pan pochodzi z Bangladeszu i ma bardzo trudne imię do wymówienia więc nazwaliśmy go Bendzi. Zabieramy aparaty, kamery, wodę i w drogę. Idziemy gęsiego za Bendzim przez wioskę, uprawy bananowców, a następnie korytem rzeki. Wadi to właśnie koryto rzeki. To nasze wadi jest pełne kamieni i głazów. Idziemy raz w dół, raz w górę po kamieniach. Bendzi z dzieciakami gna do przodu, a "starszyzna" :D cierpi z tyłu. Nikt nie wpadł na pomysł aby na początku spytać się jak długo będziemy szli. Powoli zaczyna się nam kończyć woda, a jeszcze nie doszliśmy na miejsce. Przewodnik jak kozica w japonkach skacze po kamieniach do przodu i do tyłu, pomaga przy trudniejszych miejscach. Wreszcie po 2 godzinach drogi docieramy na miejsce. Jest pięknie. Głęboki kanion, piękne skały, śliczna turkusowa woda. Wszyscy padają i podziwiają, a Bendzi ciągnie mojego męża jeszcze kawałek dalej na cudne foty. W drodze powrotnej pijemy wodę z rzeki (polecana przez Bendziego) i zostajemy poczęstowani bananami. Koszt przewodnika 250 zł za całą grupę.
Link do filmiku z Wadi Tiwi:
https://youtu.be/eZAUyYvzpF4


DSC07989.JPG



DSC07993.JPG



DSC08000.JPG



DSC08021.JPG



DSC08028.JPG



DSC08039.JPG


Zmęczeni, ale zadowoleni jedziemy do miasta Sur. Przy lokalnym sklepie jest Coffee Shop (prawie restauracja). Na świeżo i na teraz Pan zaproponował ryż z kurczakiem (4 szt.), sałatka arabska (2 szt.), sosy, 4 napoje - koszt ok. 50 zł. - dużo i pysznie.
Teraz czas na rezerwat żółwi - wszystkie znaki na ziemi i niebie mówią, że to nie czas i pora na składanie jaj, ale być i nie spróbować zobaczyć? No niestety nie udało się. Hotel przy rezerwacie ma kosmiczne ceny, więc trzeba szukać ustronnego miejsca. Już po zmroku znajdujemy idealne miejsce przy skałach. Wykończeni dzisiejszą wędrówką idziemy wcześniej spać. Ok. 23 budzę się, bo słyszę jak ktoś coś woła, a na nasze namioty świecą reflektory. Udajemy, że śpimy. To jednak na nic bo ktoś zaczyna trąbić. Mąż i kolega wychodzą i idą do "białej zjawy". Pan w bardzo uprzejmy sposób i z uśmiecham na ustach oznajmił, że to jest jego ziemia i "parking" dla wielbłądów - możemy zostać za opłatą 200 zł., a w zamian rano przyjdą wielbłądy. Płacimy i idziemy spać.

DSC08059.JPG



-- 05 Mar 2016 21:46 --

sliwa122 napisał:
6800 zł za wypożyczenie samochodu [emoji2] wielki szacun[emoji1]


oj tam oj tam - marzenia trzeba spełniać (1 litr benzyny 1,20 zł)

-- 05 Mar 2016 21:52 --

cdn4 dzień

Rano, gdy zbieraliśmy się do odjazdu na horyzoncie zobaczyłam wielbłądy. „Biała zjawa” jednak nie kłamała. Szybko podjechaliśmy obejrzeć te „futrzane zwierzątka o żółtych zębach” jak opisała je moja córka. Po krótkiej sesji foto udaliśmy się w dalszą podróż. Jechaliśmy wzdłuż wybrzeża, gdy mojego męża poniosła fantazja (a może to wysoka temperatura – nie wiem) i jak „lokers” wjechał na plażę i zakopał się.

DSC08080.JPG


Za karę my poszliśmy się kąpać, a on zajął się wydostaniem auta na asfalt. Jako, że ma doświadczenie zajęło mu to kilka minut i dołączył do nas. Za chwilkę dołączyli miejscowi i chcieli aby robić im zdjęcia. My w strojach kąpielowych, a oni w bosych nogach, ale jeden z nich w futrzanej kamizelce – w końcu to zima.

DSC08088.JPG



DSC08106.JPG


Koniec przyjemności – trzeba jechać bo Wahiba Sands czeka. Był plan, aby nocować na jednym z campów na pustyni, ale ceny (może okres świąteczny miał wpływ) odstraszyły. Nocleg na pustyni też wykluczyliśmy. Wszędzie pełno śladów samochodów i quadów. Chłopaki poszaleli na pustyni i gdy zaczęło zachodzić słońce pojechaliśmy szukać hotelu, który widzieliśmy na Google.

DSC08132.JPG



DSC08188.JPG



DSC08209.JPG


Hotel Al Wesal – 2 pokoje 2 osobowe 600 zł ze śniadaniem. Kolacja w hotelu była średnia więc postanowiliśmy wyjść na miasto. Po kilkuminutowym spacerze siedzieliśmy w Coffee Shopie i czekaliśmy na nasze zamówienie – kebaby, szaszłyki i najcudowniejsza sprawa świeże soki, a potem jeszcze dokładka i desery.
Na noc soczek z bezcłówki na trawienie i spać.

-- 05 Mar 2016 23:47 --

5 dzień

Po przyzwoitym śniadaniu w hotelu czas na Wadi Bani Khalid. Po krótkiej, malowniczej drodze dojeżdżamy na parking – do oazy trzeba kawałek dojść. Jest tu jeziorko, rybki, palmy, skały i coś na styl kawiarni.

DSC08240.JPG



DSC08245.JPG


I już mamy z przyjaciółką chytry plan aby zostać i odpocząć, ale panowie udają, że są zazdrośni i ciągną nas na siłę dalej (na szczęście). A dalej piękny wąwóz, jaskinia i ciepła, ba gorąca woda.

DSC08250.JPG



DSC08332.JPG


Mój organizm „zmierzył” temperaturę wody na 30 stopni – zegarek pokazał 29. Woda nie dość, że ciepła to na tyle głęboka, że można było skakać ze skał. Nie mogliśmy ściągnąć dzieciaków do samochodu.
Po tak fantastycznym poranku pozostała nam spokojna, prawie pusta droga w kierunku wyspy Masirah.
Nocujemy kilkaset metrów od głównej drogi schowani za skałkami.

DSC08380.JPG

6 dzień

Dla mnie z tym Omanem to dziwna sprawa. Niby czas + 3 godziny, a ja najchętniej chodziłabym spać o 19 (trzymali mnie na siłę do 21 … no dobra do 20), ale za to wstawałam po 6. Czyli na mnie czas zadziałał odwrotnie – czy źle myślę :)
Czas na podbój wyspy. Jak pisałam wcześniej jedziemy prawie pustą drogą

DSC08383.JPG


i gdy docieramy do głównej krzyżówki, gdzie będziemy skręcać w lewo zdziwienie. Wojsko, policja, samochody opancerzone, broń automatyczna i przemiły mundurowy, który przywitał się, spytał jak się mamy i gdzie jedziemy – po uzyskaniu odpowiedzi z uśmiechem i blaskiem białych zębów machnął, że możemy jechać dalej.
Prom na wyspę zabiera aut tyle ile się da i kosztuje 100 zł w jedną stronę.

DSC08439.JPG


Miasteczko portowe jeszcze tętni życiem. Im dalej w głąb wyspy tym staje się ona bezludna. Naszej drodze towarzyszą tylko wielbłądy.

DSC08484.JPG


Postanawiamy odbić w kierunku morza i przejść się po plaży, a tam całe stada krabów.

DSC08465.JPG



DSC08470.JPG



DSC08474.JPG


Jedziemy dalej w poszukiwaniu wraku statku. W różnych relacjach wyczytaliśmy i na różnych zdjęciach widzieliśmy fantastyczny wrak. Szukaliśmy go dobre kilkanaście minut, gdy uświadomiła nas para dojrzałych turystów z Europy, że kilka tygodni wcześniej był straszny sztorm i prawdopodobnie zabrał wrak. Szkoda, że nie zdążyliśmy.
Nocowaliśmy na plaży, przy wiatce, wśród krabów.

DSC08514.JPG



DSC08542.JPG



DSC08563.JPG


Dzieci znowu miały mnóstwo radości. Kąpały się do zachodu słońca i blasku księżyca jednocześnie. Zachód, a potem wschód słońca był fantastyczny.
Żółwie jednak widzieliśmy, ale niestety martwe.

DSC08567.JPG



Filmik z Masirah:
https://youtu.be/uzK4ZRBmba8Ja również witam wszystkich i dziękuję za miłe słowa.

-- 06 Mar 2016 13:39 --

7 dzień

Od rana objeżdżamy dalej wyspę dookoła. Malownicza droga biegnie wzdłuż wybrzeża, więc pięknych widoków nie brakuje.

DSC08569.JPG


W miasteczku portowym Hilf jemy śniadanie i wracamy promem na stały ląd. Przez miejscowość Filim, gdzie miejscowi wiążą mężowi turban na głowie jedziemy do Al Khaluf.

DSC08592.JPG



Filmik z plaży:
https://youtu.be/Dvk_-tvK8Mw

Tam docieramy na piękną i szeroką plażę, która biegnie po horyzont. Postanawiamy jechać plażą w nieznane. Po drodze spotykamy miejscowego, który potrzebuje pomocy. Wybrał się z rodziną na piknik, zapakował auto po dach (po co mu dywan i wielka lodówka?) i postanowił przejechać przez wydmy. Niestety nie udało się. Chłopaki dobrą godzinę go wyciągali.

DSC08634.JPG



DSC08642.JPG


Czas zleciał, zaczyna się ściemniać wiec trzeba szukać miejsca na nocleg. Postanowiliśmy odjechać trochę od plaży i wiatru i skryć się gdzieś między skałami. Znajdujemy idealne miejsce – z dwóch stron skałki, z trzeciej białe wydmy. Cisza i spokój – można rozpocząć Wigilię. Na klapie bagażnika nie było obrusu, ani 12 potraw, ale była choinka, puszka z krowy, dżem, ser i naturalne soki. Dzieci zaśpiewały nawet kolędę i odwiedził nas fenek, ale nic nie powiedział.

DSC08671.JPG



DSC08679.JPG

8 dzień

Poranek spędzamy na bieganiu i jeżdżeniu po białych wydmach z mięciutkim, sypkim piaskiem.

DSC08689.JPG



DSC08720.JPG



DSC08724.JPG


Następnie próbujemy skrótem dostać się do Arabian Oryx – Rezerwat Antylop. Jak to zwykle bywa skrót okazał się duuuuużo dłuższy i zgubny :( . Początkowo szutrowa droga biegnie w malowniczej dolince – podziwiamy skały i roślinność.

DSC08728.JPG


Nagle jednak dojeżdżamy do płotu! Gdy tak stoimy i zastanawiamy się co zrobić podjechał samochód obsługi parku. Dowiedzieliśmy się, że w prawo jechać nie wolno bo jest przepaść, można w lewo wzdłuż płotu. Tak też zrobiliśmy. Jedziemy, jedziemy – ile to już kilometrów tego płotu? Sytuacja zmusza nas przejechać przez dziurę w płocie i teraz jedziemy po prawej stronie płotu. Po kolejnych kilku kilometrach wracamy na lewą stronę ogrodzenia i postanawiamy wrócić na asfalt jadąc na azymut. Nie jest to jednak takie proste, gdyż wiatr zasypuje piaskiem ślady i nie zawsze widać gdzie biegnie droga. Z tego też powodu auto kolegi zakopuje się, ale wspólnymi siłami udaje się nam go oswobodzić.

DSC08748.JPG


Długo kluczymy i błądzimy i gdy mamy już nadzieję, że to tuż za rogiem – dojeżdżamy, a jakże do płotu. Potem okazało się, że cały wielki rezerwat jest ogrodzony. Jeszcze jakiś czas zajęło nam dotarcie do asfaltu.
Dziś noclegu szukamy pod dachem. Śpimy w hotelu w miejscowości Haima – 2 pokoje 2 osobowe bez śniadania 400 zł. Wieczorem idziemy do Coffee Shopu pojeść i doświadczyć wieczornego lokalnego życia.

DSC08759.JPG



-- 06 Mar 2016 15:53 --

9 dzień

Dzisiaj czeka nas długa trasa – musimy dojechać do Nizwy. Po drodze zatrzymujemy się obejrzeć pustynię w pomarańczowych kolorach.

DSC08774.JPG


W Manah zwiedzamy ruiny Fortu

DSC08793.JPG



DSC08796.JPG


i jedziemy do Nizwy do centrum handlowego na zakupy. I tu ciekawostka. Pan ochroniarz zaczepił mojego męża, i wskazując na moją córkę i koleżankę oznajmił, że nie mogą wejść bo są niestosownie ubrane. Nie ma zmiłuj – musiały się przebrać. Jako, że byliśmy zmęczeni długą drogą, wcześniej poszukaliśmy miejscówki na nocleg. Śpimy w ustronnym miejscu niedaleko miasta.

DSC08819.JPG

10 dzień

Następnym punktem naszego wyjazdu miała być jaskinia Al Hoota Cave – niestety nieczynna przez 2 miesiąca – szkoda. No to czas na Jebel Shams i Wielki Kanion. Malowniczą i krętą drogą


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

wojtekf93 5 marca 2016 19:11 Odpowiedz
Widzę, że to nie będzie budżetowa relacja :D Czekam na więcej ;)
lego1978 5 marca 2016 19:59 Odpowiedz
Wreszcie jakas porzadna i konkretna relacja a nie jednodniówka w Rygge za 75 zlotych z dwoma noclegami na lotnisku;-) -- 05 Mar 2016 20:59 -- Wreszcie jakas porzadna i konkretna relacja a nie jednodniówka w Rygge za 75 zlotych z dwoma noclegami na lotnisku;-)
marcino123 5 marca 2016 20:03 Odpowiedz
debiut i od razu relacja. dawaj dalej :)
sliwa122 5 marca 2016 20:13 Odpowiedz
6800 zł za wypożyczenie samochodu [emoji2] wielki szacun[emoji1]
sliwa122 5 marca 2016 21:03 Odpowiedz
Oczywiście ze trzeba spełniać i co najważniejsze że jest za co[emoji1] A tak przy okazji witam na forum
igore 5 marca 2016 21:25 Odpowiedz
wojtekf93 napisał:Widzę, że to nie będzie budżetowa relacja :D Czekam na więcej ;)Przecież mają namioty :D
betlin 6 marca 2016 12:03 Odpowiedz
Ja również witam wszystkich i dziękuję za miłe słowa.
sofizmat 6 marca 2016 16:26 Odpowiedz
Co do kosztu wypozyczenia auta.Betlin nieco przesadzil. Bylismy w tym samym terminie w Omanie (zreszta z Betlinem przed wyjazdem dokladnie na temat wypozyczenia auta korespondowalismy) i te 6800 to rzeczywiscie troche.Nam udalo sie wypozyczyc 4 X 4/ Mitsubishi Pajero 3.5 L V6 na dwa tygodnie za cale 520 EUR. Takze da sie sporo taniej :)Natomiast do krytykujacych:1) w Omanie WARTO szarpnac sie na 4x4, b do wielu miejsc sie po prostu nie wjedzie zwyklym autem (np. wydmy na pustyni, czy Wadi Bani Awf)2) Przy szacowaniu kosztow podrozy nalezy brac pod uwage, ze jest to JEDYNY (poza przelotem) wiekszy koszt podrozy. Spimy pod namiotem na dziko, zarcie jest smiesznie tanie i pyyyyszne, benzyna jak juz Betlin wspomnial.Zalaczam link do naszego filmu z Omanu (rowniez Wigilia i Sylwester)https://www.youtube.com/watch?v=HAgZITqy4Sc
sofizmat 6 marca 2016 18:35 Odpowiedz
Moje info bylo do przerazonych kosztem wynajecia 4 x 4.Mysmy akurat wynajeli za mniej, wiec da sie. Na lotnisku gostek wyjal w kieszeni pek kluczykow i spytal sie, ktory chcemy. Toyota chyba tez tam byla, tyle ze starsza. Nie chcial doplaty. Wypozyczalnia: Thiffry.I generalne info do zainteresowanych; jesli nie jesziecie w sezonie typu koniec roku albo Wielkanoc. Nie rezerwowac. Negocjowac na lotnisku osobiscie. Aut bylo do wyboru do koloru i wystarczylo sie uprzejmie usmiechnac i pogadac o Lewandowskim :)
gregor67 26 marca 2016 02:24 Odpowiedz
Świetna relacja ! Gratuluję wyprawy.Zapewne powrócicie do Omanu bo jeszcze dużo zostało do zobaczenie ;-)
betlin 29 marca 2016 19:03 Odpowiedz
Dzięki za miłe słowo.Chcielibyśmy wrócić - ale tyle nowych krajów czeka na nas :D
kia-80 31 marca 2016 12:51 Odpowiedz
i też by się chciało ;) gratuluję wyjazdu, bardzo fajna relacja ;))
kia-80 31 marca 2016 12:51 Odpowiedz
i też by się chciało ;) gratuluję wyjazdu, bardzo fajna relacja ;))
gadu-777 31 marca 2016 13:46 Odpowiedz
Gratulacje za pomysl wyjazu off-road, tylko pewnie maz ma doswiadczenie w takich jazdach ;)
mr-highlife 31 marca 2016 15:18 Odpowiedz
Świetna relacja.. na prawdę gratuluję udanego wyjazdu ! życzę kolejnych równie wspaniałych :)
betlin 2 kwietnia 2016 21:36 Odpowiedz
Dziękuję za miłe słowa - cieszę się, że się podobało.@Gadu-777 - małżonek ma spore doświadczenie off-road, ale miał mnie z boku i niestety gderałam co chwilę, aby nie szalał nie swoim autem :D